Odbieramy katamaran i spadamy, dosłownie i w przenośni, bo płyniemy w dół mapy na południe starając się jak najszybciej dotrzeć do najdalszego zakątka naszej podróży czyli do Tobago Cays.
Tobago Cays to najpiękniejszego kotwicowiska świata. Pas białego piachu między wyspami porośniętymi palmami. Coś jak z zakończenia Kon Tiki Heyerdahla. Czarterowe katamarany oraz mające arystokratyczny koloryt, sterane morzem jedno-kadłubowe jachty w podróży dookoła świata. Odpoczywają po skoku przez ocean i przygotowują się do przejścia kanału Panamskiego.
Wizyta na Tobago Cays i lokalne atrakcje
Stajemy na kotwicy i po krótkiej rozmowie z lokalesami zamawiamy lunch na plaży, co jest „obowiązkiem” wszystkich przybywających załóg. Kupujemy od małego pływającego tankowca wodę i ropę i możemy spokojnie się wykąpać.
Wycieczka do Zatoki Żółwi
Po południu mamy wycieczkę pontonami do Zatoki Żółwi gdzie w odróżnieniu od wielu innych „zatok żółwi” „zatok delfinów” i „cyplów rekinów” na świecie, żółwie są. Pasą się na dnie na wodorostach i trawie, a my pływamy sobie górą w ABC, oglądając jak się pasą.
Kotwicowisko Tobago Cays – relaks na plaży
Ten kraniec naszej podróży, czyli kotwicowisko Tobago Cays, żółty piasek, niebieska woda otoczony wyspami potwierdza swoją sławę. Spędziliśmy tam przyjemną noc, barbecue na plaży, pływanie z żółwiami. Nie ma tu bojek do cumowania więc trochę czasu zajmuje nam ustalenie miejsca na rzucenie kotwicy. Nie za głęboko (5-7 metrów) nie za blisko innych jachtów, nie za blisko do plaży. Chwila aby upewnić się że kotwica trzyma. Ustalenie pozycji na tablecie i awaryjnie włączony alarm kotwiczny na telefonie i można się odprężyć. Na początku po prostu leżenie w cieniu, podziwianie widoków, mała kąpiel. Po prostu odpoczynek.
Sprawdź także: Nurkowanie w Ameryce: Martynika
Wizyta na Union Island
Na drugi dzień robimy sobie małą przerwę od plażowanie i płyniemy na pobliską wyspę Union Island z portem Clifton. Piękny portu wart odwiedzenia. Na podejściu restauracja na mikro wysepce. Właściwie wysepka składa się z restauracji – powierzchnia dachu jest większa niż powierzchnia lądu. 😊
Niestety już na podejściu wyglądało to wszystko niezbyt fajnie, ponieważ restauracja wyglądała na jakby porzuconą, zniszczoną. Myśleliśmy, że jakieś tam problemy biznesowe ale po wejściu do portu okazało się, że kilka miesięcy wcześniej uderzył jesienny huragan i naprawdę w przerażający sposób zniszczył miasto. Większość budynków jest rozsypana, łącznie ze ścianami a na reszcie budynków pozrywane są dachy. Samochody – te w lepszym stanie były wyraźnie poobijane; ślady przetoczenia się po drodze. Na bocznym parkingu widać były charakterystyczne kostki sprasowanych karoserii samochodów tych jak rozumiemy w gorszym stanie.
Odbudowa Union Island i lokalne życie
Miasto jest po prostu w trakcie odbudowy więc właściwie kawiarnie i inne tego typu miejsca nie działają, więc tankujemy paliwo i wodę, dość pierwotną metodą przelewania z kanistrów do naszych baków (nie działa stacja benzynowa). Po prostu lokalna obsługa zarabia na zaopatrywaniu jachtów w tak dość pierwotny sposób ale pozwoliło nam to pobrać wodę i paliwo i zostawić trochę pieniędzy lokalesom.
Wracamy na Tobago Cays. Wpływamy pomiędzy porośnięte palmami wysepki. Teraz nasze zasłużone kilkoma dniami rejsu barbecue na plaży. Organizacja barbecue wygląda tak, że przepływamy naszym pontonem na pobliską plażę. Czekamy w cieniu palm trochę opalając się, trochę pływając. Przy pobliskiej wiatce kuchennej jest trochę stołów rozstawionych na piasku i przy tych stołach podawane są zamówione owoce morza, ryż z kurczakiem, owoce, to co ktoś po prostu lubi i wybierze.
Po obiedzie wracamy na katamaran i wieczorem, kiedy bryza wyraźnie siada i robi się super spokojnie, typowe przyjemności na kotwicy. Kąpanie się, pływanie w ABC. Robimy sobie też małą wycieczkę pontonem. Osłonięte kotwicowiska powoduje, że nasz pontonik świetnie nadaje się do takiego opłynięcia okolicznych wysepek. Odwiedzamy kilka naprawdę ładnych zatoczek i wykorzystujemy do kąpania się przy brzegu w ciepłej niebieskiej wodzie. No i znowu kilka żółwi.

Tobago Cays – park narodowy i jego fauna
Jak podaje locja, Tobaga Cays to grupa małych niezamieszkałych wysepek chronionych od strony morza zewnętrzną rafą. Tworzy to niesamowity kolor wody – światło odbite od żółtego piasku na dnie powoduje, że jest to po prostu raj. Malutkie plaże, prześwietlona niebieska woda. W nocy niesamowity dywan gwiazd na niebie. W tym odległym miejscu, gdzie światła żadnego miasta nie zakłóca widoku, na niebie jest po prostu dywan gwiazd. Spokojne rozmowy przy kolacji, szampan, ananas zastępujący truskawki…
Tobago Cays to park narodowy dzięki czemu z jednej strony jest tam bardzo dużo stworzeń. Nie można polować ani na żółwie ani na langusty ani na ryby. Przepiękne a z drugiej strony wiąże się to z opłatami. Co jakiś czas podpływają strażnicy parku i pobierają opłaty, tak jakby bilet wstępu. Płaci się nie za wpływanie tylko po prostu za przebywanie na miejscu. Spokojna noc a rankiem znowu słońce, kąpiel, mała wycieczka po okolicy.
Przeczytaj również: Nurkowanie w Ameryce: Karaiby – St. Lucia i St. Vincent
Wygodne nurkowanie z lokalnymi przewodnikami
Nurkowanie z butlą jest dozwolone tylko z lokalnymi przewodnikami ale bez problemu można to zorganizować. Szkoła nurkowania podpłynie pod burtę jachtu weźmie nurków na swój pokład, pożyczy potrzebny sprzęt a po nurkowaniu odwiezie z powrotem. Wygodnie; „Żyć nie umierać”. Od przepływających malutkich „tankowców” można kupić nie tylko wodę i paliwo, czy jedzenie i owoce ale również kultowe koszulki z napisami z serii „Tobaga Cays”. Może nie jest to Horn a właściwie jest to jego zupełna odwrotność ale dla wielu żeglarzy jest to absolutnie topowe miejsce.
W następnym tekście będzie więcej o Union Island i porciku Clifton oraz nurkowaniu w okolicy czy niezamieszkałych wysepkach. Również o porcie Clifton, który kiedyś udało nam się zwiedzić w okresie prosperity a teraz mieliśmy smutną „okazję” oglądać go po zniszczeniu przez huragan. Będzie też trochę o huraganach.